wtorek, 4 czerwca 2013

Ginące zawody

  W skansenie w Ochli trwa impreza "Ginące zawody", na której swoją twórczość, autentyczną i, tak jak w moim przypadku, rekonstruowaną, przedstawiają rzemieślnicy i artyści z różnych stron naszego i nie tylko kraju. Po prawdze nie wiem jeszcze, kto i co dokładnie wystawia i pokazuje, bo biorę w tym udział dopiero od dzisiaj i nie zdążyłam pozwiedzać, ale na pewno jutro wybiorę się na rekonesans po zagrodach. Ja z kolei w chacie z Kargowej (pierwsza z prawej zaraz za budynkiem administracyjnym z salą wystawową) wraz z Teściówką i przy nieocenionej pomocy Stanisława usilnie staram się uszyć siennik. Dostałyśmy zabytkowy len (tak też pachnie) oraz lniane sznurki, którymi nijak nie szło się przebić przez gęsty materiał. Do tego igła postanowiła zdezerterować:


Niemniej jednak, mimo naszych usilnych starań, to Staś był prawdziwą atrakcją: "Oooo, dziecko! Żywe?"


  Ponieważ dziś nie udało nam się skończyć nawet jednego siennika (a w planach są dwa, plus podusia), będziemy stacjonować w skansenie do czwartku, więc wszystkich zainteresowanych, jak to na wsiach drzewiej bywało, zapraszamy do Ochli :)

3 komentarze:

  1. Nie no po prostu wymiękłam jak przeczytałam komentarz "gapiów", a jest inna opcja jeśli nie dziecko=żywe? ;-))))
    W jakich godzinach te sienniki szyjecie?:) Bo może się wybiorę, ale jeśli w godzinach mojej pracy, to lipa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Praca, praca... Coś było... ;) Do 15:00 maksymalnie, bo potem muszę Misię z przedszkola odebrać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest Gosiu inna opcja, jak dziecko=żywe :P może tez być dziecko w śliskim kocyku, wyglądające na całkiem żywe, a jednak...;-))) Wybaczcie czarny humor, wszyscy, co mnie nie znają :P

    OdpowiedzUsuń