środa, 17 kwietnia 2013

Wiosna na stole

  Plan był taki: przyniesione z zakupów na targu wśród śnieżycy prymulki postoją ile los da na stole ku ozdobie i radości dla oczu, a kiedy już im się znudzi, pójdą do gruntu, by w przyszłym roku upiększyć okolicę domostwa.


  Taki sam los miał czekać cebulki hiacynta i żonkili.


  Wiosna jednak była w tym roku jeszcze bardziej przewrotna niż zwykle i z planów wyszły nici. Z całej ekipy ostały się jeno przesuszone cebulki (nie wiem, czy cokolwiek jeszcze z nich będzie). Tak czy siak trafiły już do naszego mikroogródka  i, jak ich nic nie zeżre, za rok powinny się pojawić. Póki co czekamy na wsadzone w zeszłym roku żonkile i chyba irysy (nie znam innych kłączy z ostrymi liśćmi, więc dopiero za jakiś czas okaże się, czy się nie mylę). Na swoją kolej czekają też nasiona maciejki i niezapominajki, ale do wysiewu musi się zrobić troszkę cieplej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz