Pewna dobra córka swej kochanej mamci zapragnęła przygotować jakiś miły prezent. Usiadłyśmy, zaczęłyśmy myśleć, pocięłam dwie bluzki, zamówiłyśmy odpowiedni wkład... Tadaaa! I tak oto powstał praktyczny i ładny świąteczny upominek. Nie zdążyłam uwiecznić gotowych, wypchanych już woreczków, więc chwilowo, w oczekiwaniu na obiecaną fotografię, dwa z czterech, skąpane w porannym grudniowym słońcu:
Od razu zastrzegam, że na pewno nie ostatni raz wyszły spod mojej igły woreczki z lawendą. Ich wykonanie okazało się bardzo szybkie i relaksujące, czy to za sprawą delikatnych materiałów, czy przyjemnego zapachu lawendy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz