Cenię sobie tę nagłą ciszę tuż po (synchronicznym tym razem) uśpieniu dzieci, gdy sapnięcie Stasia wydaje się brzmieć niczym grom nad spokojną taflą jeziora po zmierzchu... Z żalem zostawiam tę ciszę za drzwiami dziecięcego pokoju i wracam do szmeru zmywarki, pralki i... mego ukochanego radia. Głos Barbary Marcinik znakomicie komponuje się z pomrukami innego szumu kojącego moje zmysły. Szpulka, igła, stopka... Nie zasnę, gdy On jest tak daleko, ruszam więc białym, równym ściegiem w noc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz