Kwiaty zrobione z satyny przymocowałam do satynowej gumki - również produkcji własnej:
czwartek, 23 maja 2013
wtorek, 21 maja 2013
Zioło
Nie ma to jak własne zielsko na parapecie:
Z nabytych drogą kupna i daru w ramach podziękowania: bazylii, oregano, majeranku, rozmarynu, tymianku, mięty, jeszcze jednej mięty, lubczyku, selera naciowego i stewii, nie przetrwała tylko stewia. Uważam to za niepomierny sukces!
sobota, 18 maja 2013
środa, 8 maja 2013
Finisz!
Majówkowy maraton z igłą i nitką zakończył się dla mnie późnym sobotnim wieczorem przy blasku ogniska. A w niedzielę rano moje Misie mogły przywdziać nowiuśkie (jeszcze ze śladami mydełka, bo przecież nie zdążyłyby wyschnąć...) fatałaszki:
Ostatecznie sukienka Misi została uszyta w standardzie II (szwy nośne maszynowo, natomiast szwy widoczne i wykończenie wykonane ręcznie) z wyjątkową starannością i precyzją (bo księżniczki mają wysokie wymagania). Żarówiastą robe Filipa też pozszywałam na Łusi, ale wykończę ją (bo oczywiście na niedzielę nie zdążyłam) w takiej technice, że żaden z "mrocznych" szwów nie będzie widoczny. Prawdopodobnie będzie też zapinana na całej długości z przodu na cynowe guziczki. Ale to pewnie dopiero za rok, bo nie zanosi się, byśmy w tym sezonie zaliczyli jakąś jeszcze piętnastowieczną imprezę. W tym roku mamy wysyp "siedemnastek". Najbliższa już w sobotę, trzeba więc będzie zrobić przegląd dóbr i dosztukować, co brakuje, co się zbiegło, a co zginęło.
Masujemy opuszki i do roboty!
Gołąbki ziemniaczane
Ostatnio dowiedziałam się, że jest to regionalna potrawa z moich rodzinnych stron. Szybki telefon do babci w celu potwierdzenia iiii... rzeczywiście! W dodatku Babcia Jasia gorąco poleca. I instruuje telefonicznie (bardzo cierpliwie) na każdym etapie przygotowań.
Ponieważ Filip mógłby jeść ziemniaki z ziemniakami podawane na ziemniakach, dzisiejsze danie na pewno wpisuje się w poczet tych ulubionych. Młoda kapucha nadziewana farszem z ziemniaków z boczkiem i cebulką - strzał w dziesiątkę. Kolejna potrawa z klasycznej kuchni polskiej zaliczona!
P.S. Następnym razem nie słuchać łakomczuchów i potrzymać w piecu trochę dłużej, żeby liście bardziej zmiękły.
środa, 1 maja 2013
Praca wre... bez przerwy ;)
Dziś, dla odmiany, pomagała mi ta oto dama:
Cztery godziny świetnej zabawy zwieńczonej sukcesem: z widocznych na pierwszym planie różowych skrawków powstała księżniczkowa kiecunia, a i robe'a udało się do końca pozszywać. Jeszcze tylko (tylko? Oł, rily?) ręczne wykańczanie i pochwalimy się efektem finalnym :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)